Spotkało nas bardzo przykre zdarzenie moje dziecko pogryzł pies znajomych, który okazało się, że jest nieszczepiony. Ugryzienie było w twarz i podniebienie (pies włożył dolną szczękę do buzi mojej córki) - masakra. Pojechaliśmy do szpitala opatrzono ranę i odesłano nas na oddział zakaźny. Musieliśmy podjąć decyzję odnośnie zaszczepienia dziecka przeciwko wściekliźnie i to bardzo pilnie ponieważ pies wbił kły dziecku w podniebienie i w twarz. Pani doktor wytłumaczyła nam, że wścieklizna rozwija się w mózgu i droga dotarcia bakterii jest bardzo krótka i nie możemy czekać. Zaszczepiliśmy córkę, jednakże po kilkunastu godzinach wystąpiła u Neli temperatura 38 st. Zadzwoniłam na oddział czy mogę podać Nurofen i pielęgniarka była zdziwiona, że jest temperatura, bo po tej szczepionce nie powinna wystąpić. Dziecko gorączkowało jeszcze następnego dnia, ale po podawaniu nurofenu gorączka ustąpiła. Mieliśmy kolejną dawkę szczepionki podać dziecku więc pojechaliśmy do szpitala mówiąc o temperaturze. Pielęgniarka powiedziała, że w takim przypadku nie można szczepić, poszła zapytać jeszcze lekarza, który nawet do nas nie wyszedł tylko stwierdził, że można. Dobrze, że pielęgniarka była trzeźwo myśląca i wspólnie stwierdziliśmy, że przełożymy szczepienie na następny dzień. Dla bezpieczeństwa pojechaliśmy z dzieckiem do pediatry, który po zbadaniu stwierdził infekcję gardła, która mogła wystąpić po ukąszeniu psa i kazała przyjechać na kontrolę następnego dnia przed szczepieniem. Następnego dnia na wizycie była inna Pani doktor, która stwierdziła, że jest infekcja, ale wydała zaświadczenie, że można szczepić. Pojechaliśmy więc do szpitala z zaświadczeniem, ale niestety lekarze bali się zaszczepić przy infekcji i my też się baliśmy powikłań więc odłożono szczepienie na kolejny dzień. Od kilku dni żyjemy w ciągłym stresie nie śpimy po nocach, bo nie wiemy co jest lepsze jeśli podamy szczepionkę i wystąpią powikłania przy infekcji będzie problem natomiast jeśli pies jest zakażony też będzie bardzo duży problem a czasu mamy niewiele. Dzisiaj byliśmy kolejny raz u pediatry, który sprawdził gardło powiedział, że infekcji nie ma i można szczepić. Kolejny raz udaliśmy się na odzdział zakaźny do szpitala i wspólnie podjeliśmy decyzje, że mimo przesunięcia kolejnej dawki o trzy dni szczepimy. Mała po szczepionce zasnęła i śpi już 3 godziny co jest u niej rzadkością, co chwilę sprawdzam czy nie ma temperatury. Jestem tak zestresowana całą sytuacją i w dalszym ciągu nie wiem czy podjęliśmy dobrą decyzję. Błagam jeśli ktoś miał podobny przypadek z pogryzieniem przez psa to napiszcie do mnie proszę.